Obserwatorzy

czwartek, 23 października 2014

Wyjątkowo, nierobótkowo ...

Chciałabym dziś napisać o tym, że właściwie to mam szczęście :)))
Czytam ostatnio na blogach mam o ich kłopotach z przedszkolem, z niedopilnowanymi dziećmi, które narażone na przeciągi chorują, że Panie/Ciocie są niesympatyczne.

Moje dzieci chodziły (Marcin chodzi ostatni rok) do małego przedszkola na wsi. Nie powiem, że pochodząc z wielkiego miasta nie miałam obaw, rozważałam czy to dobry wybór. Wydawało mi się, że może przedszkola w mieście dają lepsze możliwości rozwoju dzieciom, lepszy start. Wygrała bliskość - przedszkole mamy na miejscu, 100 m od poprzedniego mieszkania. I bardzo się cieszę bo mamy w przedszkolu zespół cudowny Cioć. Pani dyrektor - człowiek o wielkim sercu zawsze znajdzie czas dla rodziców, zawsze pomoże i wszystkie, nawet te najbardziej błahe problemy traktuje poważnie. Panie przedszkolanki też dbają o rozwój każdego dziecka, zwracają uwagę na indywidualne możliwości i zdolności, znajdują czas dla rodziców, dbają o to aby dzieci zjadały posiłki, były odpowiednio ubrane w zależności od temperatury w przedszkolu i za oknem. Podziwiam je wszystkie za cierpliwość i serce, które oddały dzieciom. Wiadomo, że w przedszkolu różne rzeczy przydarzyć się mogą, ktoś kogoś popchnie, uderzy - Marcin np. wrócił ostatnio z resztkami ryżu z cynamonem we włosach ... ale to chyba są normalne wypadki, których uniknąć nie sposób. Dzieciom trochę "szkoły życia" też się przyda, lepiej odnajdą się w szkole gdzie już nikt nie będzie na nie nieustannie patrzył.

Moje dzieci jak wiele innych miały lepsze i gorsze dni, w pierwszych latach chorowały na wszystko co się da, Julka nie jadła żadnych posiłków bo jedzenie generalnie to nie była jej mocna strona. Wiedziałam, że ze strony naszego przedszkola otrzymam niezbędne wsparcie.

Właśnie dlatego myślę, że mam szczęście bo zostawiając dzieci w przedszkolu wiedziałam, że są pod dobrą opieką :))

A Wy moje drogie, jakie macie doświadczenia? Naprawdę jest tak źle?

10 komentarzy:

  1. Ja też pochodzę z miasta, a dzieci dałam do przedszkola na wsi, bo uważałam, że tu będą miały dużo lepiej. Przedszkole jest nowe. Ma dopiero 2 lata. Sale wyposażone w odpowiednie sprzęty i zabawki i przemiły personel. Gdyby nie małe problemy z panią v-ce dyrektor na samym początku, która ze wszystkich sił próbowała mnie zniechęcić przed puszczeniem 2 letniej Lusi do grupy 3 latków pewnie nic złego nie mogłabym powiedzieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze przedszkole nowe nie jest, ale przez 9 lat od startu Julki zmieniło się bardzo, bardzo dużo. To wszystko za sprawą wielu starań kadry i przy wsparciu rodziców. I tak sobie myślę, że nie są najważniejsze atrakcje w postaci judo, pływania itp., bo gdy serca brakuje, to wszystko inne nic nie znaczy.

      Usuń
    2. Aniu, pięknie napisane :)

      Usuń
  2. Suuper Aniu ,ze macie w przedszkolu taki zgrany duet :) Nie musisz o nic sie martwic ,zostawiajac tam dzieci a to Najwazniejsze !!!
    Ja mieszkam w takiej wiekszej wsi ,mniejszym miasteczku ( ciezko okreslic to :)) U nas jest kilka przedszkoli (chyba z 5 :)),staralam sie o miejsce dla Tobiego w przedszkolu bliziutko nas ,ale sie nie dostalismy i maly zaczal chodzic do innego przedszkola troszke dalej i teraz sobie tak mysle ,ze i cale szczescie ze tak sie stalo. Do tego przedszkola kolo nas dzieci bez znaczenia czy deszcz ,snieg sa puszczane na dwor i nie zawsze dopilnowane czy dobrze ubrane . Wiem poniewaz od mojego rodzenstwa tam dzieci chodzily ,chodza.
    W naszym przedszkolu panie tak jak u Ciebie zwracaja uwage na pogode ,na to czy dzieci dobrze sa ubrane. Czasem jak odbieralam Tobiego a mial guza jakiegos ,to od razu mialam jakas pania kolo siebie i cala historie powstania guza tlumaczyly :)) Jestem Bardzo z mojego przedszkola zadowolona ,hmm a wiec skromnie i ja moge powiedziec ,ze jestem szczesciara :) hihi
    Aleez sie rozpisalam :) Pozdrawiam Cie Serdecznie Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może to urok właśnie tych niewielkich przedszkoli? Każda Ciocia zna każde dziecko i na odwrót. Dzieci czują się pewnie i bezpiecznie, nikt nie jest anonimowy. Fajnie, że się rozpisałaś - szczęściary z nas :D

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Może warto porozmawiać z opiekunkami E.? Julka przez pierwsze dwa lata często była "urlopowana", nawet kończąc zerówkę nie jadała w przedszkolu bo nigdy nie wiedziałam czy przełknie choć kęs. Przeszliśmy wiele, ale najważniejsze było poczucie bezpieczeństwa i zrozumienia. Wierzę, że wyjdziecie na prostą!

      Usuń
  4. ja na nasze przedszkole i na ciocie tam pracujące też nie narzekam (ciocia od trzylatków jest baaardzo komunikatywna i ma świetne podejście do dzieci), jedyne, co to właśnie te choróbska - jedno za drugim (ale o tym mi wszyscy mówili, żeby się przygotować, bo tak przez pierwszy rok będzie)

    www.szydelkowe-chwile.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno to norma. Nawet lekarz dziecięcy mnie uprzedzał i chyba coś w tym jest, bo kiedy przechodzić choroby wieku dziecięcego jak nie w przedszkolu? Na szczęście z biegiem czasu powinno być coraz lepiej.

      Usuń
  5. U nas przedszkola brak :-/ no ale tak to jest gdy kazdy woli zostawic dziecko z babcia czy ciocia :-/
    Aniu Twoje dzieci beda mialy cudowne wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz wywołuje mój uśmiech :))