Obserwatorzy

środa, 28 lutego 2018

Zaklinam rzeczywistość ...

Chciało mi się słońca. To mam ... świeci pięknie! Szkoda tylko, że tak potwornie przy tym zimno. Wiem, w Wielkopolsce jeszcze i tak nie jest najgorzej. Ale mimo wszystko, tęskno mi do wiosny :) Na szczęście poranne wstawanie jest już przyjemne gdy za oknem widno i słonecznie :)

Z tęsknoty za wiosną postanowiłam wziąć udział w zabawie u Bogusi i stworzyć pierwsze w życiu ATC (Artists Trade Card) :) Dla niewtajemniczonym to maleńka forma 8,9 cm x 6,4 cm (w calach: 3,5 x 2,5). 



Tematem przewodnim jest "Wiosna". Na moim ATC delikatne kwiatki i motylek, zrobione szydełkiem i kordonkiem do obrabiania chusteczek :) Bardzo dawno nie robiłam tych motylków i wyszłam z wprawy, czas do nich wrócić tym bardziej, że w głowie mam kilka kart ATC do kolekcji wiosennej :)



Więcej o zabawie dowiecie się u Bogusi, tam też galeria zgłoszonych do zabawy prac (klik).




Ściskam Was bardzo ciepło! A niebawem na blogu niespodzianka :)

Ania

wtorek, 20 lutego 2018

Troszkę koloru ... czyli czekam na wiosnę :)


Nawet bardzo tęskno mi już do tej wiosny. Ostatnie ponad dwa tygodnie jak wycięte z życiorysu, grypa, potworny ból zęba, który przyszedł nagle, a u nas ferie, dentyści też wypoczywają ... :( Ale chyba już najgorsze za mną ...

Na poprawę humoru troszkę kolorków zaczynam do kuchni wprowadzać :)




Łapki kuchenne to moja inspiracja w naszym wielkanocnym wyzwaniu w Klubie Twórczych Mam. A dzieciaki namalowały na folii baranki farbami witrażowymi, od razu zrobiło się nam weselej :)


Takie uśmiechnięte barany zmuszają do uśmiechu :))



Co prawda w powietrzu coraz częściej czuć wiosnę, słoneczko wygląda nieśmiało zza chmur (nareszcie!) nawet ptaki jakby zwiększyły swoją aktywność (a razem z nimi mój kot - o zgrozo!) to jednak jeszcze mamy zimę ... I na ostatnie zimowe wyzwanie w sezonie powstała broszka:


Jeśli macie ochotę zajrzyjcie tutaj po szczegóły wyzwania zimowego:

i wielkanocnego tutaj:


Bardzo dziękuję Wam wszystkim za odwiedziny i komentarze pod poprzednimi postami :)) Prawdę mówiąc muszę trochę nadgonić robotę nad moimi całorocznymi wyzwaniami, bo ostatnio zupełnie o nich zapomniałam robiąc inne pilne rzeczy, np. kolejną czapkę.
Julka chciała szarą z warkoczami. Ale ja ... oczywiście chciałam mieć czapkę z efektem wow i zamówiłam cudną wełenkę merino ... która niestety nie pasowała do warkoczy i w ogóle nie bardzo byłam z niej zadowolona. Połączyłam ją z szarą też merino i zrobiłam gładką, zwykłą czapę, która mi się wydaje bardzo szara i smutna ... Julka niby zadowolona, ale ja nie ... :( Jej zalety są takie, że jest super ciepła (podwójna nitka merino robi swoje) a przy tym ani troszkę nie gryzie, nawet mnie :))

No cóż, czapa może kiedyś będzie dla Marcina, bo myślę, że bardziej chłopakowata jest ;)



A kolorowe czapy robią w tym roku furrorę m.in. na szwajcarskich stokach :)) Szukam teraz wełenek merino w tak obłędnych kolorach jak myboshi, bo trzeba podnosić jakość wyrobu! :D

Buziaki i zdrówka dla Was wszystkich bo wciąż słyszę że grypa nie odpuszcza ...

Ania