Burek był malutkim, zabiedzonym rudzielcem, którego przygarnęła moja siostra. Dziś to wielki kocur z puszystym jak wiewiórka ogonem, grasujący po szwajcarskich ogrodach.
Mój szydełkowy kot Burek jest malutki i uśmiechnięty, z białym brzuszkiem...
... i prążkami na grzbiecie
To prezent dla mojej siostry. A dla Mamy powstał szydełkowy Garfield:
Oba koteczki przez krótką chwilę razem:
Dla mojej siostry i jej narzeczonego uszyłam filcowe etui na telefon. Grzesiowego ciasteczkowego potwora nie zdążyłam sfotografować, natomiast dla mojej siostry na właściwą komórkę etui okazało się za małe :((((
Pasuje na inną, może będzie je mogła wykorzystać też do innych celów.
A wygląda tak:
A na koniec ... moje ulubione sówki, w rozmiarze xs (ciut mniejsze od 5 zł) :)))
Przepraszam za tą ilość zdjęć (kiepskich w dodatku), ale to już wszystkie "zaległości". A kolejny post będzie w stylu marine :))