Obserwatorzy

czwartek, 1 września 2016

A jednak troszkę szkoda ;)


"Gdyby przez cały rok trwały wesołe wakacje, zabawa byłaby nudniejsza od pracy." W. Szekspir

Dziś będzie post zupełnie nierobótkowy. 1 września za nami, a ja cieszę się, że wszystko wraca na utarte tory. Wiadomo, że obowiązków więcej, jeżdżenia, wożenia, odrabiania lekcji, ale przez te dwa miesiące już się troszkę stęskniłam za taką codzienną rutyną.

Te wakacje były wyjątkowe i bardzo obfite w wycieczki dalsze i bliższe. Jak tak spojrzałam na kalendarz to uświadomiłam sobie, że właściwie mieliśmy dwa weekendy, które spędziliśmy leniwie, w domu i bez gości :) Lipiec spędziliśmy praktycznie cały na walizkach, sierpień częściowo, zresetowaliśmy się zupełnie jeśli chodzi o pracę i to bardzo cieszy. Ale co Wam będę opowiadać, ilość zdjęć mówi sama za siebie (uwaga, tylko dla wytrwałych ;) )

Jeszcze u progu wakacji dorosła część naszej rodziny pojechała na wycieczkę w Góry Świętokrzyskie.


Wybraliśmy się pieszo na Święty Krzyż, odwiedziliśmy przepiękny zamek Krzyżtopór i zamek w Chęcinach. Zajrzeliśmy również do dawnego klasztoru Kamedułów w Rytwianach (nadal można doświadczyć pustelniczego życia!), oraz do dworku Sienkiewicza w Oblęgorku (przepięknie!!!). Bardzo podobała mi się kielecka wieś, choćby taka jak Janowice, w której znajduje się dom, należący do jednego z dowódców AK majora Ponurego.


Oczywiście zajrzeliśmy też do staruszka Bartka, trzyma się biedaczysko, podparty z każdej strony. Tak patrzyłam, patrzyłam i muszę powiedzieć, że nie jestem przekonana co do słuszności tych działań, ale to nie czas na takie wywody ;)

Wracając do wakacji ... gdy tylko dzieci przyniosły do domu świadectwa, jeszcze w piątek, spakowaliśmy walizki i wieczorem zameldowaliśmy się w Pradze. Kocham to miasto, ale dopiero teraz po 14 latach udało nam się odwiedzić je całą rodzinką :)

Bardzo subiektywnie wybierałam zdjęcia, nie pokazują wszystkiego co w ciągu trzech dni udało nam się zobaczyć, są to takie chwile uchwycone w obiektywie :)

Pierwszy dzień to oczywiście stare miasto, most Karola, Hradczany po raz pierwszy, Katedra św. Wita, do której nie udało nam się wejść, Złota Uliczka (polecam przejść się wieczorem, gdy co prawda sklepiki zamknięte ale ludzi malutko i można spokojnie wszystko obejrzeć)



Drugi dzień to nowe miasto i Vaclavskie Namesti, Josefów i spacer po klimatycznym żydowskim cmentarzu oraz Hradczany po raz drugi, znowu nie weszliśmy do katedry z powodu zbyt późnej pory ;) Kto był ten wie jak przyjemnie wchodzić schodami na królewskie wzgórze :)))





Dzień trzeci to Hradczany po raz trzeci (hurrra udało się zwiedzić katedrę i wejść na wieżę :D ), ogrody Wallensteina, urocza Mała Strana, spacer nad Wełtawą pod ścianę Lennona, wizyta na tarasie tańczących domów i obowiązkowe piwo u Szwejka :D W międzyczasie zaliczyliśmy jeszcze Grand Prix na żużlu.



Można powiedzieć, że zaliczyliśmy maraton po Pradze, ale warto było ... :))) A nawet powiem więcej, było mało, więc kolejnego dnia, zamiast wracać do domu, pojechaliśmy na południe do zamku Karlstejn ;)


Po powrocie z Czech odsapnęliśmy tylko chwilę, potańczyliśmy na weselu i wyruszyliśmy na nasze główne wakacje do Bystrzycy Kłodzkiej (którą odwiedzamy dość często).


Tutaj nigdzie się nie spieszyliśmy, w wielu miejscach byliśmy kolejny raz, ale inne były dla nas nowością. Tak jak wieża widokowa "ścieżka w chmurach" w Resorcie Dolni Morava (widać po czeskiej stronie z przejścia granicznego w Boboszowie). Moja rodzina (ja trochę mniej) uwielbia takie ekstremalne przeżycia.



Kto ma ochotę może sobie skrócić drogę idąc taką zawieszoną siatką (dzieci oczywiście nie odpuściły takiej atrakcji ;) ). Wejście na tą wieżę to prawdziwy spacer w chmurach, które dość często zmieniają swoje położenie odsłaniając piękne widoki.

Poniżej znajduje się wodny plac zabaw dla młodszych i troszkę starszych dzieci, a dla jeszcze starszych park linowy i inne ekstremalne atrakcje (dla odważnych!) Można zaplanować całodniowy pobyt w tym miejscu i na pewno nikt nie będzie się nudził.

Wstyd się przyznać, ale będąc tyle razy w Kotlinie Kłodzkiej nie byliśmy na Błędnych Skałach (co prawda wdrapałam się kiedyś z dziećmi na Szczeliniec, ale to było dawno). Teraz nadrobiliśmy zaległości. Spacer momentami bardzo wąskimi skalnymi szczelinami bardzo się wszystkim podobał. Dodatkową "atrakcją" jest świadomość, że spacer przebiega wzdłuż granicy z Czechami.


Zauroczył mnie Książ, przepiękny zamek pełen zieleni. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno zamek stał zrujnowany i okradziony. Tam też jeszcze wrócimy :)


Będąc w Kotlinie Kłodzkiej dość często zaglądamy do Bożkowa. Stoi tam piękny pałac, popadający z rok na rok w ruinę (chociaż zauważyliśmy zmiany, m.in. zabezpieczone dachy, może idzie ku lepszemu?)


Zajrzeliśmy też do wielu innych zakątków Kotliny Kłodzkiej, ale dla Was wybrałam te chyba najciekawsze :))

Po powrocie z Kotliny dzieci właściwie przepakowały torby zostawiając mi górę prania i wyjechały do Babci i Dziadka do Gdańska. My tylko na moment wpadliśmy pozdrowić morze (ale w ciągu dwóch dni spotkałam się z dwiema fajnymi dziewczynami, o czym już pisałam :) ).


I w ten sposób przywitał nas sierpień :) Potem było już z górki, więcej odpoczynku, tylko Julka zmagała się z wiatrem, wodą i pogodą na dwutygodniowym obozie.

Teraz z perspektywy czasu jak patrzę na te wszystkie miejsca, napotkanych ludzi, cudowne chwile to stwierdzam, że jednak szkoda, że wakacje się skończyły. Pozostaje nam zbierać siły i finanse na następne :)))

Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was i nie śpicie przed komputerem. Przepraszam za tak długi post, następne będę krótsze :)))

Zmieniło się troszkę u mnie ostatnio, główne przemeblowanie zrobione, zostały tylko detale. Podoba Wam się?

Pozdrawiam gorąco (choć już nie wakacyjnie)!

Ania

9 komentarzy:

  1. Aleście się napodróżowali !!! Cudowne miejsca, wspaniałe wycieczki i urocze fotki !!! Widzę, że nawet Zagnańsk zaliczyliście (to tam, gdzie Bartek rośnie;-))) wiem, bo często tam bywam, a najlepiej znam lasy świętokrzyskie, bo moja przyjaciółka to zapalona grzybiara... hahaha... Najbardziej Ci zazdroszczę Gdańska a potem Pragi !!! Do morza mam daleko, a do Czech jakos "nie po drodze"... Buziaki wrześniowe dla małych i dużych podróżników***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Acha... a czemu ten czeski misiek taki różowiutki ???

      Usuń
    2. Tak tak Zagnańsk, stryjków Mamy tam miałam, teraz już tylko Ciocia mieszka i dalszej rodziny trochę :-) a my Czechy bardzo lubimy :))

      Usuń
    3. A co do misia to był elementem sztuki i można było spotkać takie kolorowe zwierzaki w różnych miejscach.

      Usuń
  2. Ależ to były ciekawe wakacje! Z tych wszystkich miejsc, które odwiedziliście widziałam tylko Święty Krzyż. Piękne zdjęcia. Zauroczyły mnie szczególnie te z Pragi i Szczeliniec.

    OdpowiedzUsuń
  3. A wiec dobrze mi sie wydawalo ,ze cos na blogu sie zmienilo :))) Cuuudne wakacje Aniu spedziliscie :))) Piekne miejsca odwiedziliscie i co najwazniejsze zrobiliscie to wszystko Razem !!! :)))) Ja trzymam kciuki za nastepne wakacje ,ze spotkamy sie :))) Pozdrawiam Cie Serdecznie Kochana :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Super się czytało, niektóre miejsca bardzo znajome, niektóre jeszcze do odkrycia;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie, mieliście bardzo intensywne wakacje. Macie piękne wspomnienia!
    Udanego powrotu do szkoły, do codzienności i pięknego weekendu! Buziaki kochana:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne podsumowanie wakacji, Aniu!
    Mi się zmiany podobają:)
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz wywołuje mój uśmiech :))