Jakiś czas temu pokazywałam domek - pierwszy z trzech, które udało mi się kupić w promocyjnej cenie w empiku. W ramach wprawiania się w decoupage okleiłam kolejny, trochę bardziej na ludowo:
Decoupage to wciąż dla mnie czarna magia i mało co wychodzi mi tak jak bym chciała.
W podobnej kolorystyce stworzyłam też swoje pierwsze african flowers. Chciałam sobie zrobić łapkę kuchenną w żywych kolorach. Hmmm, na łapkę to moje "coś" jest ciut duże, ale idealnie sprawdza się jako podkładka:
I jeszcze mam dla Was dwa zaproszenia. Wszystkie szydełkujące dziewczyny zapraszam do wzięcia udziału w wyzwaniu na blogu Klub Twórczych Mam - tym razem tworzymy mandalę. Po wykonaniu swojej można ją ofiarować na cel charytatywny. Zajrzyjcie do KTM tam doczytacie o co chodzi. Może sam opis mandali jest ciut zawiły (przynajmniej dla mnie, bo generalnie anty schematowa jestem) ale zrobiłam już 13 okręgów i w razie czego mogę pomóc w odczytywaniu angielskiej instrukcji :))
Jeśli chodzi o drugie zaproszenie to obiecałam zdjęcia ze Szwajcarii. Myślę, że to nie jest dobre miejsce na ich umieszczenie, to blog typowo robótkowy i chciałabym aby takim pozostał. Jeżeli macie ochotę zobaczyć cz. 1 mojej relacji to zapraszam na: http://zatrzymujac-chwile.blogspot.com/
Wszystkim bloggerkom i bloggerom życzę wielu fajnych chwil i frajdy z tego co robicie, ciekawych i owocnych znajomości, aktywnych czytelników/podglądaczy - to wszystko z okazji Międzynarodowego Dnia Bloggera :))
niedziela, 31 sierpnia 2014
niedziela, 24 sierpnia 2014
Szydełkowe sowy, podkładki (lub miniserwetki) i motylki
Takie drobiazgi przygotowałam w ramach zabawy podaj dalej :) Wcześniej podpytałam Kasię i Renię co chciałyby otrzymać.
I tak do Kasi i jej pociech poleciały sówki (pierwsze takie "duże" bo wszystkie poprzednie nie były większe od zapałki):
A u Kasi możecie zobaczyć bezcenny uśmiech Lenki :)) i radość Nikosia, który cieszy się po męsku, jak to mały mężczyzna :))
Reni spodobały się moje podkładki pod kubeczki lub też takie mini serwetki (podobne zrobiłam w czerwcu - klik). Podkładki są delikatne, myślę, że dość eleganckie i pasują równie dobrze pod kubeczek jak i pod filiżankę:
Każda z dziewczyn otrzymała też dwa motylki:
Motylków już dawno nie robiłam i muszę powiedzieć, że sprawiła mi ogromną frajdę praca nad nimi :) Lubię tą zabawę z koralikami i drutem :)
Cieszę się, że nie zapomniałyście o mnie i zaglądacie :)) A jeżeli macie ochotę na małe upominki to zapraszam do wzięcia udziału w kolejnej zabawie podaj dalej - klik.
Dużo słonka Wam życzę na ten ostatni tydzień sierpnia!
Ania
I tak do Kasi i jej pociech poleciały sówki (pierwsze takie "duże" bo wszystkie poprzednie nie były większe od zapałki):
A u Kasi możecie zobaczyć bezcenny uśmiech Lenki :)) i radość Nikosia, który cieszy się po męsku, jak to mały mężczyzna :))
Reni spodobały się moje podkładki pod kubeczki lub też takie mini serwetki (podobne zrobiłam w czerwcu - klik). Podkładki są delikatne, myślę, że dość eleganckie i pasują równie dobrze pod kubeczek jak i pod filiżankę:
Każda z dziewczyn otrzymała też dwa motylki:
Motylków już dawno nie robiłam i muszę powiedzieć, że sprawiła mi ogromną frajdę praca nad nimi :) Lubię tą zabawę z koralikami i drutem :)
Cieszę się, że nie zapomniałyście o mnie i zaglądacie :)) A jeżeli macie ochotę na małe upominki to zapraszam do wzięcia udziału w kolejnej zabawie podaj dalej - klik.
Dużo słonka Wam życzę na ten ostatni tydzień sierpnia!
Ania
środa, 20 sierpnia 2014
Trudne powroty ...
... a może "Czasami potrzeba resetu (?)"
Właściwie to nie wiem, który tytuł trafniejszy. Po trochę przymusowym odwyku jakim były pełne wrażeń wakacje w Szwajcarii trudno wrócić do normalnego życia. Takiego z utartymi ścieżkami: pobudka przed pozostałymi członkami rodziny,poranna toaleta, śniadanie, szkoła/przedszkole i kilka godzin dla siebie ... w zależności od potrzeb praca/praca/blogowanie/praca ... popołudniowe życie rodzinne, wieczorne życie rodzinne, czasem blogowanie/czasem praca/ wieczorna toaleta, łóżeczko.
Po Szwajcarii trzeba było intensywnie pracować, żeby można było choć na kilka dni odwiedzić rodziców w Gdańsku. Już wszystko za nami, czas wrócić na utarte ścieżki, choć nie jest łatwo. Kiedy zaczynam żyć w blogosferze trudno mi się od niej uwolnić, gdy przymusowo zostanę odstawiona, trudno się wraca ... bo pogoda za oknem, bo robótki czekają, bo ogródek niewypielony, bo książki nieprzeczytane głośno proszą "weź mnie" ... Ale to jest silniejsze. Wiem że jesteście po drugiej stronie, może właśnie uśmiech zagościł na Waszych twarzach, bo dobrze znacie to uczucie ;)
A jednak, taki reset był potrzebny, choć wcale nie oznacza to, że tak całkiem nic nie robiłam. Poza pracą coś tam dziergałam, kleiłam ... ale to pokażę w niedalekiej przyszłości. Dziś chciałam się nisko ukłonić Uli. W poprzednim poście wspomniałam o tym, że dostałam cudeńka w ramach zabawy "podaj dalej". Oto one:
przepiękna zawieszka z biedronkami. Ula chyba szóstym zmysłem wyczuła, że biedronki są mi szczególnie bliskie :)))) Zawieszka zagościła w mojej "służbowej" ale oswajającej świat przestrzeni.
i podkładki pod kubeczki, które u mnie pełnią rolę podkładek pod pamiątkowe filiżanki z Chamonnix:)
... a mi na przekór podobają się w wersji " do góry nogami", potaragane, nieuczesane:
Prawda, że w każdej pozycji są urocze?
W urlopowym czasie uporałam się z upominkami dla dziewczyn, które wyraziły chęć wzięcia udziału w poprzedniej zabawie i mam nadzieję, że wkrótce dotrą do nowych właścicieli.
A kto ma ochotę wziąć udział w tej zabawie??? Warunki takie jak zawsze, dwie pierwsze osoby, które wyrażą chęć wzięcia udziału dostaną ode mnie upominki, a po ich otrzymaniu organizują zabawę na swoim blogu obdarowując kolejne osoby :))) Są jacyś chętni???
Ściskam Was gorąco i cieszę się, że jesteście! :)
Właściwie to nie wiem, który tytuł trafniejszy. Po trochę przymusowym odwyku jakim były pełne wrażeń wakacje w Szwajcarii trudno wrócić do normalnego życia. Takiego z utartymi ścieżkami: pobudka przed pozostałymi członkami rodziny,poranna toaleta, śniadanie, szkoła/przedszkole i kilka godzin dla siebie ... w zależności od potrzeb praca/praca/blogowanie/praca ... popołudniowe życie rodzinne, wieczorne życie rodzinne, czasem blogowanie/czasem praca/ wieczorna toaleta, łóżeczko.
Po Szwajcarii trzeba było intensywnie pracować, żeby można było choć na kilka dni odwiedzić rodziców w Gdańsku. Już wszystko za nami, czas wrócić na utarte ścieżki, choć nie jest łatwo. Kiedy zaczynam żyć w blogosferze trudno mi się od niej uwolnić, gdy przymusowo zostanę odstawiona, trudno się wraca ... bo pogoda za oknem, bo robótki czekają, bo ogródek niewypielony, bo książki nieprzeczytane głośno proszą "weź mnie" ... Ale to jest silniejsze. Wiem że jesteście po drugiej stronie, może właśnie uśmiech zagościł na Waszych twarzach, bo dobrze znacie to uczucie ;)
A jednak, taki reset był potrzebny, choć wcale nie oznacza to, że tak całkiem nic nie robiłam. Poza pracą coś tam dziergałam, kleiłam ... ale to pokażę w niedalekiej przyszłości. Dziś chciałam się nisko ukłonić Uli. W poprzednim poście wspomniałam o tym, że dostałam cudeńka w ramach zabawy "podaj dalej". Oto one:
- coś dla mnie:
przepiękna zawieszka z biedronkami. Ula chyba szóstym zmysłem wyczuła, że biedronki są mi szczególnie bliskie :)))) Zawieszka zagościła w mojej "służbowej" ale oswajającej świat przestrzeni.
i podkładki pod kubeczki, które u mnie pełnią rolę podkładek pod pamiątkowe filiżanki z Chamonnix:)
Ula pomyślała też o dzieciach, które otrzymały urocze ośmiorniczki ...
... a mi na przekór podobają się w wersji " do góry nogami", potaragane, nieuczesane:
Prawda, że w każdej pozycji są urocze?
W urlopowym czasie uporałam się z upominkami dla dziewczyn, które wyraziły chęć wzięcia udziału w poprzedniej zabawie i mam nadzieję, że wkrótce dotrą do nowych właścicieli.
A kto ma ochotę wziąć udział w tej zabawie??? Warunki takie jak zawsze, dwie pierwsze osoby, które wyrażą chęć wzięcia udziału dostaną ode mnie upominki, a po ich otrzymaniu organizują zabawę na swoim blogu obdarowując kolejne osoby :))) Są jacyś chętni???
Ściskam Was gorąco i cieszę się, że jesteście! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)