Jakiś czas temu (jakoś tak zaraz po przeprowadzce ;) ) wygrzebałam u "holendrów" lampkę za kilka złotych (ok. 10). Zła nie była, ale stara, z plastikowym abażurem, którego nie udało się skutecznie doprać.
Tutaj widać nie tylko kurz ale i plamki, które nie chciały się zmyć.
Początkowo myślałam tylko o zmianie abażura, ale Julce marzyła się biała lampa, więc dostała papier ścierny i poszła matowić drewnianą podstawę. Ta praca wyglądała trochę jak malowanie płotu przez Tomka Sawyera, który wykombinował tak, że płot malowali koledzy, a on jeszcze na tym zarobił. Co prawda Julka nie zapędziła się aż tak daleko, ale lampkę czyściła Sąsiadka, a Julka jej dzielnie dotrzymywała towarzystwa ;)
Lampkę przemalowałyśmy białą farbą akrylową do m.in. do drewna, uszyłam nowy abażur i teraz wygląda tak:
Muszę przyznać, że tak długo czekałam z metamorfozą bo nie umiałam poradzić sobie z abażurem i pierwsza próba jego uszycia zakończyła się fiaskiem. Ten jest prawie idealny ...
... może przydałaby się jeszcze jakaś falbanka na dole (jak myślicie?)
Abażur uszyłam zgodnie z nieocenionymi radami Eli z bloga szyciowo-sklepowego
Stokrotki i na podstawie jej
tutorialu (zapomniałam o białym materiale wewnątrz lampy, ech ...). Na szczęście nasza lampka ma więcej zakładek, więc źle nie jest.
Materiał (wybór Julki) też oczywiście kupiony u Eli - bo mam to super szczęście, że jesteśmy sąsiadkami (przez mały las, ale zawsze ;) ) i jak tylko uszyję jeszcze to co mam w planach to na pewno znowu zawitam. Zajrzyjcie koniecznie do
sklepu, tak pięknych materiałów w jednym miejscu jeszcze nie widziałam!
Elu jeszcze raz serdecznie dziękuję i mam nadzieję, że jeszcze niejedną kawę wspólnie wypijemy :*
Moja metamorfoza, jak Wam się podoba?
Zdradzę Wam, że w dalszej perspektywie będzie więcej zmian, ale najpierw muszę opanować temat farb kredowych bo z efektu pracy z akrylowymi średnio jestem zadowolona, no i Julka musi jeszcze trochę "dorosnąć" aby jej pomoc była bardziej efektywna :)))
A teraz jeszcze z innej beczki. Moja ostatnia karteczka na ślub koleżanki z siatkówki. Początkowo byłam nawet z niej bardzo zadowolona bo wydawało mi się, ze chyba takie proste kartki chciałabym robić. Ale jak wiecie wybieram się na Craft Party do Poznania (to już tylko kilka dni!) i śledzę różne wiadomości, m.in. związane z warsztatami. No i przepadłam bo odkryciu bloga mamajudo. Zapisałyśmy się z Julką na warsztaty prowadzone przez Magdę i wiem, że będzie to owocnie spędzony czas :)
Wybieramy się dziś do lasu, oficjalnie szukać materiałów do zrobienia jak najbardziej naturalnego instrumentu na muzykę, ale ja po cichutku liczę na jakieś malutkie grzybobranie ;)
Pozdrawiam Was serdecznie
Ania