Serwetka prezentuje się całkiem okazale, ma ok. 40 cm średnicy, ale niestety od początku praca nad nią mi się nie układała. Dotrwałam jednak do końca, szkoda było mi pruć, ale wielkich nadziei na to, że po praniu uda jej się nadać jakąkolwiek formę nie miałam. Ale udało się :)
Za to robienie drugiej, która wymiarami okazała się idealna do koszyczka Agi, było już czystą przyjemnością:
Wzorów serwetek w gazetach i internecie jest bardzo dużo, ale trudno o takie, które są dobrze rozpisane i obliczone. A może macie takie sprawdzone???
Do Agi poleciały też obiecane sówki:
Pozdrawiam Was serdecznie, trzymajcie się cieplutko. Następny post będzie karteczkowy :))
Piękne serwetki, ja niestety nie dałam rady swojej skończyć. Wciąż czeka na moje lepsze dni. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAniu pierwsza serwetka bardzo ładna, ale i moja zajączkowa super. Pasuje na koszyczek bardzo dobrze, co widać na zdjęciach zamieszczonych u mnie na blogu. Pięknie Ci za nią dziękuję. Sówki też są fajne tylko mam z nimi problem. Wszędzie bym je chciała i do kluczy i do torebki i w domu i w biurze i jeszcze pewnie mąż i syn też by chcieli. Póki co stoją i czekają aż się zdecyduję :)))
OdpowiedzUsuńU mnie przygotowania do świąt powoli idą. Mam ten luksus, że mam akurat urlop. Okna wymyte, firany wyprane, ciuchy przebrane i oddane, lista potraw zaplanowana, lista zakupów wstępnie zrobiona (jutro dziecko do niani na chwilę a ja do sklepu). Pogoda też pod psem u nas, ale w sumie z domu mnie nic nie wygania więc zupełnie nie przeszkadza deszcz i zimno, no może poza tym, że mi już trochę okna ochlapało i czeka mnie powtórne przetarcie wszystkiego.
Czekam na karteczki, bo moja była piękna.
Hej Anuś... Piękne robisz te swoje serwetki !!! Powiem inaczej... są extra, super fajne!!! Co do moich przygotowań... hmmmm... ciągle czekam, ale na co??? Aż się samo zrobi??? Na nic nie mam siły, ani chęci... Mam doła jak stąd do Chin !!! I po co to wszystko...... Jeszcze tylko brakuje tu zdania "Nikt mnie nie lubi i nikt mnie nie kocha!!!" hahaha.... Pozdrawiam deszczowo i gradowo***
OdpowiedzUsuńAniu, piękne te serwetki. Jak ja cię zawsze podziwiam jak tu wchodzę!
OdpowiedzUsuńA co do przygotowań to w toku, nie męczą mnie, bo bardzo lubię te gotowanie, pieczenie i sprzątanie!
Buziaczki przesyłam wiosenne kochana
cudniaste serwetki (też sama ostatnio poczyniałam taką 50 cm) i zgadzam się, że jest wiele schematów (zatrzęsienie), ale takich dobrze wyliczonych - mało
OdpowiedzUsuńBeautiful doilies !!! And the little owls are very cute :-)
OdpowiedzUsuńMnie też jakoś ciężko te przygotowania przychodzą, sama nie wiem czemu? Może przez tą pogodę... Kiedy świeciło słonko od razu sprzątanie szło sprawniej :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
I serwetki, i sowy cudowne :)
OdpowiedzUsuńU mnie pogoda też w kratkę... Ale zapowiadają ocieplenie :)
Pierwsza przepiękna, warto było się pomęczyć:)
OdpowiedzUsuń