Obserwatorzy

poniedziałek, 25 marca 2019

Terapia kolorem :)

Czasem najlepszym sposobem na "niemyślenie" jest praca. U mnie zawsze początek roku, w szczególności luty i marzec to bardzo gorące okresy sprawozdań i muszę mocno się spinać aby ze wszystkim zdążyć. A potem ... zazwyczaj przychodzi albo niemoc twórcza albo wręcz odwrotnie. W tym roku raczej było coś pośredniego, jednak miałam potrzebę wprowadzenia koloru ... i tak padło na wielkanocne karteczki w ramach zabawy w Klubie Twórczych Mam:




Przy robieniu karteczek na tym etapie kierujemy się mapką i tablicą inspiracyjną. Zajrzyjcie tutaj po szczegóły :) Nagrodę w zabawie ufundował sklep i jednocześnie producent papierów do scrapbookingu Papierowy Potwór




Na cykliczną zabawę w KTM pt. Światłem malowane (klik) powstał kolorowy, wiosenny wianek, podświetlany lampkami z pomponami:






W tym wyzwaniu także możecie jeszcze wziąć udział, również mamy w nim nagrody od sponsorów - bony zakupowe oraz zniżki na zakupy :)


Fajnie jest należeć do KTM - dziewczyny dają mi czasem niezłego kopa i zapędzają do pracy, za co im serdecznie dziękuję!

Jeśli macie fb to zapraszam Was do polubienia naszej strony i zgłoszenia się do grupy, mamy nadzieję, że z czasem przerodzi się ona w grupę pozytywnie nastawionych do życia osób, które doradzą, rozbawią i w razie czego po prostu będą wsparciem, tak jak nam udaje się to w KTM.

Link do grupy: https://www.facebook.com/groups/348362255747213/ 

Dziękuję Wam za każde słowo pod poprzednim postem ... :***

Ściskam

Ania

wtorek, 19 marca 2019

Oswoić śmierć ...

... tego chyba się nie da.

Ale okazuje się, że w trudnych chwilach zdolni jesteśmy do rzeczy, które dotąd wydawały nam się niemożliwe. Choroba bliskiej osoby pozwala przekroczyć kolejne granice, wydawałoby się dotąd nieprzekraczalne.
Nie chciałam aby ten blog był miejscem na takie osobiste rozmyślania, ale ... nie było mnie tak długo ...
Najpierw zmartwiłam się chorobą mojej Mamy. To bardzo poważna sprawa i szczerze mówiąc nie wiem jak kiedyś sobie poradzimy i poukładamy życie aby rodzice nie byli sami (a mieszkają ponad 250 km od nas). Właściwie to końcówka roku upłynęła na szukaniu terapii i sposobów, które mogłyby zatrzymać lub choćby zwolnić postępującą chorobę.

A z początkiem roku na różne dolegliwości zaczęła się skarżyć Mama mojego T. Badania laboratoryjne wyszły bardzo dobrze, ale skąd ten brak apetytu i senność, pobolewanie w brzuchu?
Od momentu zdiagnozowania u Niej guza trzustki z przerzutami na wątrobę minęły niecałe 3 tygodnie ... i już jej nie było. Mogliśmy jedynie patrzeć jak z dnia na dzień kolejne organy odmawiają posłuszeństwa ...

Ostatnie dni spędziliśmy razem w naszym domu. I została cisza ... i wszystko inne, jakby wyszła z domu tylko na chwilę.

Jak pisze ks. Jan Twardowski
" Jeżeli jednak ktoś przeprowadza się do nieba, wszystko co miał zostawia w mieszkaniu: szafę, łóżko, radio, telewizor, stół (...) wszystkie ręczniki, nawet szczoteczkę do zębów, którą zawsze zabiera ze sobą przy przeprowadzce.

(...)

Ten, kto odchodzi z tego świata, cieszy się i boi, tak jakby leciał samolotem. Jezus do niego przychodzi i przeprowadza. On sam wie, kiedy."

Towarzyszyłam Mamie w tej przeprowadzce. Nie sądziłam, że będę umiała ...





Pomalutku udaje nam się wracać do codzienności. Na tyle, że zatęskniłam z tym moim małym miejscem w sieci.

Ściskam

Ania