Obserwatorzy

sobota, 18 lutego 2017

Posejdon

Nadszedł czas karnawałowych bali i balików. Dla mnie to jak zawsze czas wyzwań, gdyż Marcin, podobnie jak wcześniej Julka wyznaje zasadę, że wypożyczony strój się nie liczy. Zawsze trochę marudzę, ale tak naprawdę bardzo się cieszę, że mogę spełniać nietypowe życzenia, bo przecież przebranie za samochód do zwykłych nie należy :)
W tym roku wybór padł na Posejdona, boga mórz i oceanów. Od dwóch miesięcy mitologia grecka i rzymska Marcina pasjonuje, więc wybór mnie nie zdziwił. Strój powstał w jedno popołudnie z wykorzystaniem tego co znalazłam w domu:


Trochę zabawy było z trójzębem, nie do końca wiedziałam jak go umocować. Zrobiony z rolki po papierze ozdobnym i kawałeczka grubej tektury.


Oklejony mieniącym się papierem, z każdej strony w innym kolorze.



Koronę zrobiłam z żółtego brystolu, na dole przykleiłam pasek złotej taśmy. Ozdobiliśmy ją prawdziwymi muszelkami, kolorowymi perełkami. Na koniec namalowałam wodorosty ;)



Posejdonowi potrzebna była też broda - kawałek tektury okleiłam watą, którą delikatnie potuszowałam. Do tego prześcieradło i satynowa pelerynka, która została nam z samochodowego przebrania.


Posejdon był bardzo zadowolony :)) mam nadzieję, że zapewniłam sobie tym jego przychylność ;)

Na koniec pokażę Wam przebranie, o którym pisałam: tajny agent JKM Sean McMission z filmu Auta 2:



A u Was jak wygląda czas bali?  Jakie były nietypowe przebrania Waszych pociech?

Miłego weekendu Kochani!

Ania

czwartek, 9 lutego 2017

Czapy ... czapki ... trzy :)

Kolejne zaległości nadrobione :)
Były sobie czapki trzy, dla Julki, dla Agusi i Grzesia. I tylko szewc bez butów chodzi ;)


Ale może zrobię sobie podobną? W tej czerwonej dobrze się czuję ... :)





Kolorowa powstała zgodnie z życzeniem mojej nastolatki, szalona, różna faktura, fantazyjne barwy ... typowa dla mieszkańców San Escobar :))))))))))



Jak byłam przeciwniczką ... tak zakochałam się :)

Kolejna będzie moja i T. :D

Zaśnieżone całusy!

Ania

środa, 8 lutego 2017

Kocyk temperaturowy i wielkanocna zabawa karteczkowa, czyli ciąg dalszy nadrabiania zaległości.

Myślałam, że ten powrót jednak będzie łatwiejszy. Plany jak zwykle swoje, życie swoje ... Coś się dzieje, coś się tworzy, ale żeby zrobić zdjęcia, potem jeszcze je odpowiednio do bloga dostosować graniczy niemal z cudem.
Dzisiaj z zaległości: całoroczna zabawa, którą współprowadzę na blogu Klub Twórczych Mam - kocyk temperaturowy (temperature blanket).
Zabawa polega na tym, aby każdego dnia robić jeden rządek/element kocyka (szalika, dywanika itp.), zgodnie z obraną skalą temperatury.
Mój kocyk na koniec stycznia wyglądał tak:


Robię go szydełkiem z cudownej wełny Lima, oczywiście Dropsa. Może troszkę monotonnie się to przedstawia, ale miejmy nadzieję, że niebawem będzie już cieplej i trochę więcej kolorów zagości :)
Wełna jest lekko gryząca, ale o to mi chodziło - mam pewność, że nikt mi mojego koca nie będzie podkradał, będzie tylko mój :D

Wełnę kupiłam w sklepie welnabawelna.pl , który jest sponsorem w naszej "kocykowej" zabawie. Sklep jest fundatorem comiesięcznych nagród, więc jeśli się zastanawiacie nad przyłączeniem do zabawy to zapraszam! :)
Jako wielka fanka Dropsa mogę z ręką na sercu polecić ten sklep, tym bardziej, że oprócz moich ulubionych włóczek można w nim kupić również inne, bardzo dobrej jakości. Zajrzyjcie koniecznie!


Taką skalę temperatury sobie stworzyłam:


Więcej o zabawie, możecie poczytać między innymi tutaj i tutaj :) 

Kolejna nasza zabawa w KTM to wielkanocna zabawa karteczkowa, w której co dwa tygodnie publikujemy grafiki, z których następnie należy wykonać kartki - do zabawy możecie przyłączyć się w dowolnym momencie, do czego serdecznie Was zachęcam :)

To już drugi etap tej zabawy i moje kartki wyglądają tak:


Karteczka według wytycznych: jest klimat folk, sznurek i koraliki. Dodatkowo kwiaty, ptaszek i nosy zająców są podkreślone glossy accent.


Kartka numer 2, zrobiona według mapki. Trochę inna, bo w klimacie marine:





Kartki z pierwszego etapu wglądają tak:



Paskudne wirusy nie chcą nam odpuścić. Wciąż coś za nami się wlecze. Teraz posłuszeństwa odmówił mi prawy bark, trochę więc mniej dziergania, ale za to nadrabiam czytelnicze zaległości :))

Pozdrowienia serdeczne, mroźne Wam posyłam

Ania