Obserwatorzy

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Króliczki i baranki czyli wymiankowe cuda, które dostałam :))

Pozostając w klimatach wielkanocnych pokażę dziś prezenty, które dotarły do mnie jeszcze przed Wielkanocą. O wymiankach z Agą (vel Dark Raven) pisałam już kilka razy. Na kilka dni przed świętami dotarła do mnie kolejna paczuszka a w niej śliczne ozdoby na piku, 3 baranki i zając (niestety dla mnie, uszczęśliwił kogoś innego, komu od razu wpadł w oko, jeszcze przy rozpakowywaniu paczki):


A baraki znalazły miejsce na kuchennym oknie, ciesząc moje oko, wśród różnych świątecznych kwiatów :))

Ten baranek skradł moje serce, od pierwszego wejrzenia, podobnie zresztą jak zajączek, który chociaż malutki to dzielnie dźwiga kosz pełen kotków:

Agnieszko, bardzo Ci dziękuję!!!

(przepraszam za jakość zdjęć, ale słońce za oknem robi różne psikusy i zdjęcia wychodzą takie jak widać :( )

Na kolejną wymiankę umówiłam się z Justyną. Zajrzyjcie do niej koniecznie, bo nie dość że szyje fantastyczne zabaweczki to jeszcze można w sklepie, który z mężem prowadzą kupić różnego rodzaju buty, łącznie z "hisotrycznymi". Poza tym Justyna szyje odzież stylizowaną na różne epoki.

Dosłownie na godzinkę przed naszym wyjazdem na święta listonosz przyniósł nam ogromną paczkę, a w niej:
Królisia dla Julki - jak każda dama lubi subtelne towarszystwo:



Pan Królik dla Marcina - przucupnął na biblioteczce:


a pod nieobecność właściciela wyleguje się w łóżku, czytając wielkanocne bajeczki :))


I jeszcze trzy cudne ptaszyny:


Ze zdjęciami jestem trochę na bakier ostatnio. Z moich prezentów dla Justyny udało mi się sfotografować zamówione serduszka:

niezamówione motylki ;)  (motylków powstało więcej i poleciały w różne strony świata)


Nie sfotografowałam muchomorków i kwiatków, prawie "gorące" zostały spakowane i wysłane. Przyznaję, że czuję lekki niedosyt, bo za te moje malutkie prezenty dostałam takie piękne zabawki. Ale mam już pewne pomysły ... :))

Justynko, jeszcze raz bardzo Ci dziękuję! :))

A dla Was wszystkich mnie odwiedzających :* i kwiatki :


Czujecie jak pachną? Uwielbiam konwalie!

sobota, 19 kwietnia 2014

Alleluja!

Zdrowych, pogodnych Świąt Wielkiej Nocy, 
niech to będzie czas pełen spokoju,
radosnych spotkań z rodziną i przyjaciółmi,
dużo zdrowia i radości,
CUDOWNYCH ŚWIĄT!



czwartek, 17 kwietnia 2014

Czy sielsko to nie wiem, ale na pewno kolorowo :)

Kochane, dziękuję Wam za wpisy pod poprzednim postem :) Dziś każdym mięśniem czuję, że święta tuż tuż. Nie miałam ostatnio zbyt wiele czasu na porządki (gotowanie po części mnie ominie bo jadę do rodziców :)) ) więc dziś nadrabiałam. Jutro pewnie się nie ruszę, na szczęście mamy kilka godzin drogi więc będę sobie mogła odpocząć.
Dzisiaj, tak jak obiecałam, będzie karteczkowo. Myślę, że wszystkie kartki dotarły już na miejsce więc mogę je pokazać. Z góry przepraszam za ilość zdjęć, starałam się zgromadzić je na kolażach, ale i tak parę zdjęć  z tego wyszło.
To moje pierwsze wielkanocne kartki. Pierwszy raz nie podglądałam na innych blogach, poszłam trochę „na żywioł” (zdecydowanie pomogło mi spotkanie u Ani, za które serdecznie dziękuję!!!).
Czy Wam się spodobają, nie wiem, z niektórych jestem zadowolona bardziej, w innych zmieniłabym to i owo, oceńcie same:
Jedne z pierwszych powstały w odcieniach różu:



i zieleni …



i wesołe kartki jajka



Po zrobieniu „jajowatych” karteczek wpadłam na pomysł sklejenia kartek - zawieszek: na okno, na ścianę (wszystkie poleciały do domów, w których mieszkają dzieci). Hmmm, przyznaję się bez bicia, że trochę poszalałam, właściwie od wieczoru podczas którego powstawały nie opuszcza mnie piosenka w wykonaniu Maryli Rodowicz „Kolorowe jarmarki” (najbardziej mi żal … kolorowych jarmarków, blaszanych zegarków, pierzastych kogucików, baloników na druciku  … ).
Bardzo mi się podobają, każda z osobna, chociaż wszystkie razem wyglądają trochę kiczowato. Ale będę wdzięczna za krytyczne komentarze, bo człowiek musi dążyć do tego aby było lepiej, a nie popadać w samozadowolenie :) Kartki zrobione na zwykłym wizytówkowym papierze, potuszowanym i ostemplowanym.

Pierwsza jeszcze skromna, z moimi szydełkowymi kwiatkami:


I pozostałe:

Z króliczkami


Z kogutkami i baranem



A na koniec, chciałabym się jeszcze podzielić z wami moim przepisem na naturalne, oryginalne kraszanki. Kiedyś malowaliśmy jaja do święconki pisakami, farbkami i niestety zawsze miałam kolorową serwetkę, chlebek, ręce i wszystko co było w kontakcie z pisankami. Teraz dzieci malują wydmuszki, które układamy dekoracyjnie a do święconki wkładamy kraszanki: jajka wygotowane w wywarze z łusek cebuli (lubię głęboki kolor czerwonej cebuli). Do jajek przykładam listki kopru, pietruszki, owijam w pończochę (na końcach związuję gumką) i siuuup do garnka. Po ostudzeniu poleruję wacikiem wysmarowanym masłem lub oliwą. Oto efekt:



Życzę Wam owocnych przygotowań do Świąt! 

wtorek, 15 kwietnia 2014

Dwie serwetki i dwie sówki

W ostatnim czasie, zachęcona ukończonej z sukcesem tej serwetki, postanowiłam zrobić kolejne. O serwetkę do koszyczka poprosiła mnie Agnieszka (do której poleciały jajka w ubrankach i mysz z poprzedniego posta). Zaczęłam dziubać tą, znalezioną w jednej z gazetek (nie pamiętam jakiej, ale mogę sprawdzić jeśli zajdzie potrzeba):

Serwetka prezentuje się całkiem okazale, ma ok. 40 cm średnicy, ale niestety od początku praca nad nią mi się nie układała. Dotrwałam jednak do końca, szkoda było mi pruć, ale wielkich nadziei na to, że po praniu uda jej się nadać jakąkolwiek formę nie miałam. Ale udało się :)


Za to robienie drugiej, która wymiarami okazała się idealna do koszyczka Agi, było już czystą przyjemnością:



Wzorów serwetek w gazetach i internecie jest bardzo dużo, ale trudno o takie, które są dobrze rozpisane i obliczone. A może macie takie sprawdzone???

Do Agi poleciały też obiecane sówki:


Jak idą Wam przygotowania do Świąt? Mi ciężko, pogoda przygnębia, na zamianę pada deszcz, grad, tylko od czasu do czasu słońce wyjrzy zza chmur. Prawdziwy kwiecień-plecień.

Pozdrawiam Was serdecznie, trzymajcie się cieplutko. Następny post będzie karteczkowy :))

piątek, 11 kwietnia 2014

Pan Mysz i jajka w ubrankach

Tak pracowitej wiosny od dawna nie pamiętam. Właściwie dziubię tylko w komputer, biegam po urzędach lub odbywam wycieczki dłuższe i krótsze. Taki urok własnej działalności. Dziś był jeden z bardziej pracowitych dni, za to listonosz przyniósł mi cudowną paczuszkę od Agi. Podoba mi się ta nasza tradycja, o której Agnieszka napisała u siebie - obdarowywania pracami ręcznymi z okazji świąt :)) Dostałam dziś kolejne cudeńka ulepione z masy solnej, na pewno niebawem wszystko pokażę :) Zajrzyjcie do Agnieszki koniecznie!

Do Agnieszki i jej rodzinki poleciały ode mnie różne drobiazgi, m.in Pan Mysz i jaja w ubrankach


Mysz był robiony według wzoru znalezionego w zaplątanym szydełku. Czekał sobie mysz cierpliwie na swoją kolej, a właściwie na odpowiednią włóczkę. To moja pierwsza tak duża zabawka zrobiona mięciutkiej, naturalnej włóczki. Co prawda wzór średnio przypomina, ale mi bardzo się podoba i na pewno powstaną kolejne :)

Pan Mysz pozazdrościł jajeczkom i postanowił pohuśtać się na baziach. Takie kotki mu nie straszne :)



A jajeczka wyglądają tak:


Jutro zabieram się za porządki, dużo pracy przede mną. Czy podołam? Muszę! :))

Dziękuję Wam za wszystkie wpisy, za Waszą obecność. Trudny miałam ostatnio czas i każde dobre słowo jest jak balsam :))

środa, 9 kwietnia 2014

Stokrotki i życzenia dla babci czyli w bieli i różu

W moim rodzinnym domu mieszkała kotka albinoska. Nazwaliśmy ją Stokrotka. Wbrew pozorom to imię z dłuższą historią, którą ciekawi mogą przeczytać  na dole posta :) Jak to albinoska była cała bielusieńka z bladoróżowym nosem. Kiedy Ania poprosiła na swoim blogu o kotka dla córeczki innego niż haftowany a mi został kawałeczek białej włóczki z ciocinej chusty postanowiłam chwycić szydełko i w ten sposób powstała taka koteczka:


Niestety nie upilnowałam jej i zanim się obejrzałam poszła z Julką do szkoły. Jedyne co mi pozostało to szybciutko zrobić drugą "Stokrotkę":

Stokrotki razem, dla dwóch miłośniczek kotów:


Trzecią zamówiła już moja Mama, ale ta pozostaje w grupie zamierzeń i planów ;)

Tydzień temu wzięłam udział w prywatnych warsztatach u kolejnej Ani, która jest w DT na różnych blogach scrapbookingowych i dla mnie prawdziwą mistrzynią. Pod jej czujnym okiem i przy nieocenionej pomocy powstała karteczka urodzinowa dla mojej Babci:



Jadąc do Ani miałam tylko zamysł, żeby posklejać kartkę patchworkową, zabrałam część papierów. Ania wspomogła mnie wycinankami, kwiatami, listkami i wieloma innymi przydasiami, których część już wykorzystałam w karteczkach wielkanocnych. Aniu, bardzo Ci dziękuję!

Historia Stokrotki, a właściwie jej imienia :)

Przez mój rodzinny dom przewijały się różne koty. Gospodarzem był kocur Dżimek (zwany też Lordem Jimem lub Jimmim Morrisonem) i nowofunland Bosman. Bosman, był niańką (jakby mógł to też mamką) przeróżnych kociąt i koty wiedziały, że przy nim mogą czuć się bezpiecznie. Sąsiedzi mieli kota Macieja, który od czasu do czasu przechadzał się pod oknami. Po jakimś czasie na podwórku pojawiła się mała kotka, podobna do kocura Macieja. Szybciutko została ochrzczona "Maciejką". Dużo by o niej i jej wyczynach opowiadać. W każdym bądź razie, kiedy w ogródku pojawiła się biała koteczka bez większego namysłu nazwaliśmy ją Stokrotka. W ten sposób w domu mieszkała Stokrotka, w ogródku Maciejka. Miewały po dwa komplety kociąt w roku, z którymi było wiele radości i jeszcze więcej kłopotów. Ale to już zupełnie inna historia :)))

Nie wiem jak u Was ale u mnie prawdziwy kwiecień-plecień. Pogoda męczy ale dajemy radę wyczekując tych letnich, ciepłych dni. Oby było ich jak najwięcej u Was i u mnie!

Ania

Wymiankowy szał i podziękowań czas :)))

Długo mnie nie było. Starałam się być na bieżąco z Waszymi blogami, chociaż nie zawsze mogłam komentować. Taki odwyk był wskazany, a nawet konieczny. Życie w realu, codzienne obowiązki, praca zawodowa - to wszystko zepchnęło bloga na drugi plan. Na szczęście nie miało większego wpływu na moje robótki, które powstawały w (niewielu) wolnych chwilach. Ale na pokazanie światu moich wytworków przyjdzie czas, dziś chciałam Wam się pochwalić otrzymanymi cudami. Właściwie to nawet nie wiem od czego zacząć, więc będzie chronologicznie:
od Agi  z między babami dostałam cudne zawieszki, i nie tylko zawieszki, z masy solnej. Kiedyś próbowałam coś lepić, niestety nic z tego nie wychodziło, ale wiem, dzięki temu, że to wcale nie jest taka prosta sprawa. Tym bardziej jestem wdzięczna. Wszystko jest śliczne, koty, które zauroczyły mnie od momentu, gdy zobaczyłam je na blogu Dark Raven. Takie uśmiechnięte (a do tego pachnące cynamonem) kojarzą mi się z Alicją w Krainie Czarów  i za bajkowym dzieciństwem. Natomiast urodę girlandy z serduszek nie jestem w stanie oddać na żadnej fotografii :)) Na pewno będzie elementem niejednej dekoracji :))



Dostałam też świeczniki na tea-lighty. Uwielbiam blask świec o każdej porze roku, więc to dla mnie idealny prezent :)



A na koniec ... tadam ... Anioł w szałowej fryzurze :))) Cudny jest i tyle :)) Aga bardzo, ale to bardzo za wszystko dziękuję!


Druga paczuszka dotarła do mnie z Piecuchowa. Kinga tworzy niesamowite, dopracowane w najmniejszym szczególe modelinowe drobiazgi: zawieszki, bransoletki, kolczyki, breloczki. W ramach wymianki przygotowałam dla Piecyka serduszka, które mogłyście oglądać w jednym z poprzednich postów a dostałam cudne upominki dla dzieci. 
Wszystkie zdjęcia, poniżej prezentowane, wykonał mój osobisty, 11,5 letni fotograf we własnej aranżacji :))
kot Julki:


Kot Marcina:


Dostałam też "słodki" komplet babeczek, wisiorek + kolczyki. Fotograf, nie wiadomo czemu uwiecznił tylko wisiorek (kolczyki są tak samo cudne):

Komplecik, oczywiście bez żadnej dyskusji, przywłaszczył sobie mój kochany Fotograf. Jakby nie było córcię mam tylko jedną ;)

Od Ani dostałam śliczne zawieszki, które zdobią drzwi dziecięcych pokoi:


Trochę mało wyraźne te zdjęcia, dokładnej możecie obejrzeć tutaj. Dość spontanicznie udał mi się kotek, którego przesłałam na urodziny córeczki Ani, a dostałam takie cuda :))) Mam nadzieję, że przyjdzie czas, że będę mogła się odwdzięczyć.

Moich robótek wciąż przybywa i mam nadzieję, że niebawem znajdę czas aby trochę się pochwalić :)))  Tymczasem uściski ślę Wam gorące i zapewniam, że choć zapracowana, to jednak żyję i miewam się nieźle!

Ania